Przedstawiamy bajkę o kolorach. Przyjemnego oglądania! :)Muzyka (music):Dancing on Green Grass - The Green Orbsfrom the YouTube Audio Library.Więcej Bajek i
Kłótnie i sprzeczki wśród rodzeństwa są powszechne i nieuniknione. Jeżeli są zbyt częste – potrafią zepsuć dzień i sprawić przykrość rodzicom. Ja sam nie cierpię, gdy moi synowie się kłócą i gdy zdarzają się dni pełne sprzeczek – mam tego czasami serdecznie dość. Zapraszam do bajki pomagajki, która ma pokazać z perspektywy dziecka jak często takie kłótnie rodzeństwa są z błahych powodów i że czasami lepiej ich uniknąć. Mam nadzieję, że się spodoba! Nowe buty Zosi Były dokładnie takie, jakie sobie wymarzyła. Stały na środkowej półce, na wystawie sklepu, do którego właśnie wchodziły razem z Mamą. Pięknie oświetlone jasną lampą, wyglądały jakby czekały na księżniczkę z bajki. Zwróciła na nie uwagę już tydzień temu, gdy wracała tędy ze swoją przyjaciółką Julką ze szkoły. Poprosiły o nie panią sprzedawczynie i mogła je wreszcie wziąć do rąk. Buty były z przodu gładkie i praktycznie całkowicie białe, bliżej pięty miały miękkie, jasnoszare futerko, które Mama nazywała zamszem. Podeszwę pokrywały biało-różowe wzory, wyglądające jakby pochodziły ze skóry bajkowej zebry. No i ten kwiatek! Na prawym bucie przyczepiona była łodyżka z liśćmi, a na niej piękny różowy kielich z płatkami. Od nich odstawały mniejsze łodygi z błyszczącymi koralikami mniejszych pąków. Koleżanki pękną jutro z zazdrości! Mama spytała jej czy nie będzie problemu ze sznurówkami. Były wyjątkowo długie, a to oznaczało sporo wiązania. Na szczęście u góry był też rzep i dodatkowo buciki można było zapiąć suwakiem z boku. Były idealne! Nawet nie chciała przymierzać innych tylko powtarzała, że te są bardzo dobre i że pasują jak ulał i że ten rozmiar jest akurat i że na pewno ich nie pobrudzi i że o nie będzie dbać i że już mogą wychodzić ze sklepu. Drogę do domu ledwo pamiętała, również obiad, który potem zjadła. – Idę do Julki się uczyć! – Zawołała w stronę Mamy wciągając nowe buty na nogi. Nie czekając na odpowiedź wybiegła z domu. Tak naprawdę to nie mogła się doczekać by pochwalić się butami przyjaciółce. Kawałek za domem skręciła z drogi i dalej przez dziurę w siatce, by przejść znajomym skrótem przy opuszczonym domu. Pomimo, że ostatni deszcz był parę dni temu, były tu jeszcze resztki kałuż. Przeskakiwała je, starając się nie ubłocić swoich nowych bucików. Podczas skoku poczuła dziwne szarpnięcie od strony lewego buta. Przy kolejnym znowu to samo z prawego. Spiesząc się zignorowała to. Po kilku krokach nogi zaczęły się jej jednak plątać, a buty zaczepiać o siebie. Gdyby ktoś ją zobaczył z boku, to pewnie zaśmiałby się w głos. Wyglądało to tak, jakby się sama chciała kopnąć w kostkę. Jej nie było jednak do śmiechu. Gdy powtórzyło się to znowu, była już całkiem zaniepokojona. Szczególnie, że w końcu nie udało jej się jednym susem przeskoczyć niedużego pniaka zawalającego ścieżkę. Po kolejnym kroku nadepnęła jednym butem drugiego i wyrżnęła się jak długa. Oszołomiona siedziała przez chwilę trzymając się za stłuczone kolano. – Co się dzieje? – zawołała – To przez prawego! To ciamajda i oferma! Kroku nie może zrobić żeby się nie potknąć! – Usłyszała głos dochodzący z dołu. – Tak? Tak? Zawsze przez prawego! A kto jak tylko gdzieś wyjdziemy to zaraz się w błocie uwala? I jeszcze do tego mnie ochlapie? – Usłyszała kolejny głos. Zosia nie mogła uwierzyć własnym oczom i uszom. Wyglądało na to, że jej super-buty na dodatek umiały mówić. Wyglądało też na to, że się właśnie pokłóciły. Zapomniała przez chwilę o bolącym kolanie. Tymczasem buty wołały dalej jeden przez drugiego. – Jak możesz tak mówić? To Ty pierwszy mnie ochlapałeś! Zobacz jak wyglądam! – To dlatego, że nie uważasz jak stajesz i sam wlazłeś w błoto!!! Kłótnia była coraz ostrzejsza i Zosia nie mogła już tego słuchać. Wyglądało jakby buty chciały się zaraz na siebie rzucić. Chrząknęła i postanowiła się wtrącić. – Jestem Zosia! – Powiedziała grzecznie, starając się zachować spokój. – Ja jestem Prawy. – Odburknął but po prawej stronie. – A ja Lewy – Dodał ten drugi. – Co się stało? O co się sprzeczacie? – spytała Przez chwilę wydawało się, że kłótnia znowu się zaczyna od początku. – On mnie kopnął!!! – Ochlapał mnie! – Przez niego się wywróciliśmy!! – On mnie nie lubi! – On zawsze chce być z przodu!!! – On ma lepiej zawiązane sznurówki! Na pewno jego bardziej lubisz! Pretensjom nie było końca. Zosi było trudno cokolwiek powiedzieć wśród przekrzykujących się głosów. – Po kolei! Nie wszystko na raz! – Udało się wreszcie zatrzymać potok ich słów. – Po pierwsze sznurówki. To ja je wiązałam i starałam się jak najlepiej. Nie umiem jeszcze wiązać tak dobrze jak Mama, więc na pewno i jedno i drugie można poprawić. Ale nie jest to powód, żeby się na siebie złościć i kłócić ze sobą! – Jesteście dla mnie jednakowo ważni i tak samo Was lubię! Przecież w jednym bucie nie wyszłabym z domu i nieważne czy w prawym, czy w lewym. Buty przycichły i słuchały uważnie. Zosia mówiła dalej: – Czy nie widzicie, że nawet, jeżeli lewy ochlapał prawego, to nie znaczy to, że zrobił to specjalnie? Czasami po prostu tak się zdarza. Jeżeli do kogokolwiek możecie mieć pretensje to do mnie, bo to ja pobiegłam na skróty przez kałuże. – Gdy chodzę i biegam to raz mam jedną nogę z przodu, raz drugą. Gdy wiążę buty to raz lepiej uda mi się zawiązać prawy, raz lewy. Nie oznacza to, że kogoś lubię bardziej od innego! – Naprawdę bez sensu jest to, że teraz siedzimy, ja mam stłuczone kolano, a Wy kłócicie się, kto kogo kopnął i kto chciał być z przodu. – Była aż dumna z siebie, że tak spokojnie, poważnie i mądrze im wszystko tłumaczy. – A prawy but to ma kwiatek, a ja nie mam… – Powiedział cicho i smutno lewy. Zosia spojrzała na swoje buty. Rzeczywiście. Tego nie dało się nie zauważyć. Po chwili zastanowienia powiedziała: – Lubię was jednakowo i mogłabym nawet zerwać kwiatek z prawego. Bylibyście bardziej do siebie podobni. Wolałabym jednak tego nie robić – mogłaby zostać dziura i ślad, a na tym obydwa byście ucierpiały. – Poza tym jesteście różne i nie znaczy to, że jednego lubię bardziej od drugiego. Wszyscy jesteśmy trochę różni i to bardzo dobrze. Gdybyście byli tacy sami, nie mogłabym was założyć na moje nogi – mam przecież stopę prawą i lewą. Pewne różnice po prostu są i trzeba je zaakceptować. Nie ma co się nimi martwić. Jedno jest pewne – oddzielnie byłoby Wam gorzej, jesteście jak bracia, którzy są razem. Widać było, że butom ta rozmowa pomogła i poczuły ulgę. Ponieważ Zosię kolano też przestało już boleć, więc wstała i spokojniejszym teraz krokiem poszła do Julki. Tak jak się spodziewała – przyjaciółka była butami zachwycona. Po krótkiej nauce (w końcu obiecała Mamie, że do Julki idzie się uczyć) wyszły jeszcze razem na spacer. Zosia oczywiście w nowych super-butach. Już po powrocie w domu, tego wieczora, zasypiając w swoim ciepłym łóżku Zosia myślała o całym dniu. Kto by pomyślał, że wśród butów mogą się zdarzać kłótnie rodzeństwa, że buty mogą mieć tyle powodów do sprzeczek. I to czasami tak głupich? Przecież są jak bracia i są stworzeni by być razem? Spojrzała na nie. Uprosiła Mamę i ta pozwoliła postawić je w jej pokoju na szafce, na honorowym miejscu. Dzięki temu mogła je cały czas widzieć. Zosia uśmiechnęła się do siebie. Stały razem i tak słodko razem wyglądały – jakby się przytulały. Jak kochające się rodzeństwo. Zapraszam do komentowania – podziel się swoimi doświadczeniami. Jak radzicie sobie ze sprzeczkami między braćmi i siostrami? Czy często w Waszych domach zdarzają się kłótnie rodzeństwa? Zasypiankowa książka – Jeżyk Cyprian i przyjaciele
Książka NORO-1. Bajka o relacjach i emocjach dla dzieci w spektrum autyzmu oraz ich najbliższych autorstwa Pstrągowska Joanna, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 41,35 zł. Przeczytaj recenzję NORO-1. Bajka o relacjach i emocjach dla dzieci w spektrum autyzmu oraz ich najbliższych. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Chyży, wysmukły i zwrotny ZającNapotkał Żółwia, jakoś przebiegając.„Jak się masz, moja ty skorupo!” – rzecze,„Gdzie to się waszmość tak pomału wlecze?”Jean de La Fontaine „Żółw i zając” tłum. Franciszek Dionizy Kniaźnin Krótka bajka na dobranoc, na podstawie bardzo znanej bajki Ezopa o żółwiu i zającu. Nie każdy wyścig jest szybki; wytrwałością możesz osiągnąć cel, który z pozoru wydaje się nieosiągalny. Opracowanie: © Piotr P. Walczak Pewnego razu Zając spotkał Żółwia, który powoli szedł polną ścieżką. Zając nie miał specjalnie nic do roboty, zaczął więc krążyć wokół Żółwia i przechwalać się jaki to jest sprytny, zwinny i szybki. – Jestem tak szybki, że nie doścignie mnie nawet najszybszy wiatr – stwierdził Zając. Na Żółwiu przechwałki nie robiły większego wrażenia, więc szarak zaczął z niego kpić. – A ty z tą swoją skorupą wleczesz się i wleczesz jak ten… jak ten… – Zając szukał odpowiedniego słowa. – Jak ten żółw! – Ja też jestem niezłym biegaczem – odparł na to Żółw. – Co? Ty umiesz szybko biegać? – Zając złapał się za brzuch ze śmiechu i tak się ubawił, że aż mu łzy z oczu pociekły. – Nie wierzysz? – zapytał Żółw. – Idę o zakład, że pierwszy dotrę do końca tego pola. O tam, gdzie rośnie ta pochyła wierzba. – Zgoda! Niech ci będzie – prychnął Zając. – Trzy! Dwa! Jeden! Start! Rozpędził się, w kilka chwil przemierzył pół dystansu, po czym przystanął i obejrzał się za siebie. Żółw ledwie ruszył z miejsca i wlókł się niemiłosiernie. – Ech, po co tak się wysilać – skrzywił się Zając w lekceważącym uśmiechu. – Zanim tu dotrze, minie pół dnia. W tym czasie utnę sobie drzemkę. Położył się i usnął zadowolony. Spał i spał, a Żółw w tym czasie powoli ale cierpliwie posuwał się naprzód. Dotarł do śpiącego szaraka, a gdy go mijał, ten tylko przewrócił się na drugi bok. Kiedy Zając w końcu się obudził, zerwał się na równe nogi, rozejrzał nerwowo i dostrzegł Żółwia tuż przed pochyłą wierzbą. Rzucił się naprzód, rozpędził, ale było już za późno. Kiedy dogonił Żółwia, ten był już za linią mety. K O N I E C Rys. Mam nadzieję, że bajka Ci się spodobała 🙂 Zapraszam do czytania innych opowieści z tej strony. Jeśli chcesz dorzucić cegiełkę do jej rozwoju, możesz kupić moją książkę „Herbus Poziomka” w wersji drukowanej, jako e-book lub audiobook. Pozdrawiam, Piotr Walczak Tak Piotrze, kupuję!
Tři veteráni (1983) – bajka o trzech weteranach, którzy błąkają się po świecie i przeżywają przygody w odległym kraju Monte Albo, gdzie usiłują jednego z nich ożenić z księżniczką, co kończy się kradzieżą ich magicznych skarbów. Ať žijí duchové (1976) – grupka dzieci potrzebuje miejsca na swój klub. Tym razem ludowa bajka dla dzieci pochodząca z Nigerii w Afryce zachodniej. W moim tłumaczeniu i opracowaniu. Dawno, dawno temu, żył sobie młody człowiek o imieniu Mamad, znany z tego, że nigdy nie kłamał. Każdy o nim słyszał, nawet ci, którzy mieszkali z dala od jego wioski. Jego talent budził powszechny podziw – każdemu się przecież zdarza nie mówić prawdy, przynajmniej raz na jakiś czas. Niektórzy opowiadają niestworzone historie, innym zdarzają się drobne kłamstewka. Mamad zaś przysiągł zawsze mówić prawdę. Sława Mamada dotarła w końcu do króla, a ten postanowił go zobaczyć. Rozkazał swoim sługom przyprowadzić go do pałacu. „Niemożliwe, żeby był taki człowiek, który nigdy nie skłamał!” – stwierdził władca. Gdy Mamad pojawił się przed obliczem króla ten obejrzał go od stóp do głowy. Zdziwił się, bo okazał się zwykłym człowiekiem i niczym specjalnym się nie wyróżniał. Król spytał: „Czy to prawda, co o tobie mówią?” „Nie jestem pewien, co masz na myśli.” powiedział Mamad, bo choć wyobrażał sobie, o co mu mogło chodzić, pewności nie miał. Król po chwili dodał „Twoja prawdomówność. Czy to prawda, co o niej mówią?” „A co mówią?” – zapytał Mamad. „Czy to prawda, że nigdy nie skłamałeś?” zapytał król. „To prawda.” odpowiedział Mamad. „Powiedz mi, synu…” dodał król, „Czy w przyszłości, też nie zamierzasz kłamać?” „Nie zamierzam!”, potwierdził zdecydowanie Mamad i rzeczywiście był o tym przekonany. „Nigdy? W całym swoim życiu?” – dopytywał z niedowierzaniem król. „Nigdy!” powiedział Mamad. Przysiągł zawsze mówić prawdę i był przekonany, że tak będzie. Król był pod wrażeniem i potraktował to jako wyzwanie. „Kłamstwo potrafi być podstępne…” – ostrzegł. „Możesz czasami skłamać nawet do końca o tym nie wiedząc. Uważaj!” Mamad ukłonił się, a król życzył mu powodzenia w życiu i odesłał do domu. Minęło kilka dni, a król nie mógł przestać myśleć o człowieku, który nigdy nie kłamał. To było niemożliwe, tego był pewien. W końcu wezwał Mamada z powrotem do pałacu. Po spotkaniu z królem jego sława jeszcze bardziej urosła i razem z nim do bram pałacu przyszedł spory tłumek dworzan ciekawych, co się stanie tym razem. Gdy król zobaczył tłum, wyszedł do niego na zewnątrz. Zaprosił Mamada do środka i zaprowadził do stajni pałacowej, a tłumek szedł razem z nimi. W stajni, król odnalazł swojego ulubionego konia i kazał go osiodłać i przygotować do drogi. Do Mamada powiedział – „Chciałbym zaprosić Cię na kolację. Na razie jednak muszę odwiedzić mojego starego ojca. Wrócę wieczorem. Idź do ogrodów królewskich i odnajdź królową. Powtórz jej o moim wyjeździe i poproś, by na wieczór przygotowała dla wszystkich wystawną ucztę.” „Jestem gotów być Twoim posłańcem” – Mamad skłonił się królowi. „Ruszaj więc!” – dodał król i został razem z dworzanami przy stajni zaczął się gotować do drogi. Gdy tylko Mamad zniknął za rogiem pałacu król zsiadł z konia. „Nigdzie dzisiaj nie jadę. Wszyscy będziecie świadkami, że zostanę w pałacu. Nasz poczciwy Mamad zaraz skłamie po raz pierwszy w życiu, a wieczorem mu to udowodnimy.” – roześmiał się ucieszony z żartu, który obmyślił. Mamad dotarł tymczasem do ogrodów, gdzie znalazł królową przycinającą róże. Ukłonił się i powiedział:„Wasza wysokość! Król przysłał mnie, aby powiedzieć, że zamierza pojechać odwiedzić ojca. Mam też powtórzyć, że masz na wieczór przygotować wystawną ucztę, na której on będzie, o ile rzeczywiście przyjedzie.” Królowa popatrzyła na Mamada zdziwiona.”Wytłumacz się, młody człowieku. Czy król przyjedzie wieczorem, czy nie? Co to za zagadki?”. „To nie są zagadki.” – odpowiedział szczerze Mamad. „Widziałem króla wsiadającego na konia i sam słyszałem, gdy powiedział mi, że jedzie zobaczyć ojca. Wspomniał też, że planuje wrócić wieczorem. Czy jednak wyjechał czy nie – nie widziałem. Może tak, może nie.” Królowa była pod wrażeniem tego, co powiedział młody człowiek. Nie wiedziała do końca, co będzie wieczorem, ale wiedziała, czego może być pewna. Zleciła przygotowanie kolacji i uzbroiła się w cierpliwość ciekawa, co się stanie. Wieczorem wszyscy – król, królowa, Mamad i tłumek dworzan spotkali się na uczcie. Po zjedzeniu pierwszego dania król wstał i powiedział:„Słyszeliście pewnie, że jest z nami człowiek, który twierdzi, że nigdy nie kłamie. Nie jest to prawda moja kochana królowo. Dzisiaj właśnie Cię okłamał.” Mówiąc to Król zaśmiał się, a wraz z nim dworzanie. „A co to było za kłamstwo?” – spytała królowa. „Powiedział Ci, że pojechałem do ojca, a ja wcale tego nie zrobiłem. Wszyscy tu obecni mogą o tym zaświadczyć.” Królowa potrząsnęła głową. „Nie! Powtórzył to, co mu powiedziałeś i bardzo dokładnie przekazał to, co sam zobaczył – że wsiadłeś na konia. Dodał też, że nie widział, jak wyjeżdżałeś i nie zapewnił mnie o tym, że na pewno wrócisz na kolację”. Król i dworzanie zaniemówili na chwilę, układając sobie w głowach to, co usłyszeli. Po tym wznieśli toast za Mamada z gratulacjami. Od tego dnia król, królowa i wszyscy dworzanie zrozumieli, że prawdziwie uczciwy człowiek mówi tylko o tym, czego jest całkowicie pewien, a całkowicie jesteśmy pewni tego, co widzimy na własne oczy. Zasypiankowa książka – Jeżyk Cyprian i przyjaciele
“O pszczołach i ludziach” 🐝 to już moja kolejna książka o tych małych puchatych słodziakach, jednak okazała się strzałem w dziesiątkę i świetnym uzupełnieniem wiedzy. Lotte Möller jest nie tylko pisarką ale także pasjonatką pszczelnictwa - sama w swoim ogrodzie posiadała kilka uli, przeprowadziła wiele rozmów z

Szukam bajki z dzieciństwa, która traktowala o 3-5 ludzikach którzy mieli kolorowe włosy i grali rocka... Tyle pamiętam :) klaki26 w odpowiedzi na post: dobry_soloniusz | Kojarze bajke, ktora leciała bodaj na Mtv - Beavis and Butt-headInne mi do głowy nie przychodzą ;) leneq w odpowiedzi na post: dobry_soloniusz | skojarzyło mi się z Jem & The HologramsNie nie żadna z nich... takie nawet podobne maskotki do nich były.... Nie wiem czy to na regionalnej 3 nie leciało... Oni grali rocka i były to same chłopy... :)

Kiedy moja córka była mała, napisałam dla niej tę bajkę. Teraz, po dwudziestu latach, wspólnymi siłami sprawiłyśmy, że „Zielonik" ujrzał światło dzienne. Ja
Była sobie Zosia, która lubiła misie, lalki i klocki, ale tak najbardziej na świecie uwielbiała jeździć na rowerze. Mogłaby jeździć dzień i noc, gdyby nie to, że Mama wołała ją spać przed dwudziestą. Czy było coś, czego Zosia nie lubiła? No jasne! Lista nie była wcale krótka. Nie przepadała za warzywami, które Mama dawała do obiadu, nie chciała nosić kaloszy, kiedy z nieba padał deszcz, ani ścielić łóżka z rana, ale nic nie martwiło mamę bardziej, niż to, że Zosia za żadne skarby nie chciała czesać włosów. A włosy, tutaj musicie wiedzieć, miała długie, sięgające spódnicy, a kolorem bardzo podobne do kasztanów. Gdy tylko Mama wołała Zosię: – Zosiu!! Zosiu!! Chodź, uczeszemy włosy! – Zosia natychmiast uciekała, gdzie tylko mogła. Raz uciekła pod stół w kuchni, a innym razem do gabinetu taty. Chowała się pod ciężkim biurkiem z ciemnego drewna, aż Mama rezygnowała i ze smutkiem kręciła głową, bo wiedziała, że to nie może skończyć się dla włosów dobrze. Na głowie Zosi tworzyły się kołtuny, poplątane i poskręcane włosy bardzo trudne do rozczesania. Dziewczynka zupełnie ich nie zauważała, tylko Mama widziała, że będzie coraz trudniej się ich pozbyć. Dzień Zosi minął na zabawie, najbardziej upodobała sobie skakanie po łóżku. Była piratem, który nosił dużą czapkę, zapinaną na rzep z tyłu głowy, była podróżnikiem, wędrującym po szczytach gór, była królewną z piękną koroną, samodzielnie sklejoną dużą ilością kleju. Dziewczynkę rozpierała duma z własnoręcznie zrobionych rekwizytów, mimo że czapka piracka trochę ciągnęła rzepem za włosy, a korona, zanim wysechł klej, już znalazła się na głowie, przyczepiając się do włosów dość solidnie. Nie zmartwiło to jednak Zosi, która nie przejmując się tym za bardzo, zostawiła koronę na miejscu, stwierdzając, że widocznie należy jej się za wspaniałe panowanie w królestwie wróżek i elfów. – Zosia! Pora na kąpiel!! – zawołała Mama, kiedy już całkiem za oknem się ściemniło. Nowo mianowana królewna szybko zebrała zabawki do różowych pudeł i pobiegła schodami na dół, bo lubiła bardzo kąpiele i pianę. Jednak głowy nie chciała myć, zawsze wtedy krzyczała okropnie, i uciekała przed czesaniem. Od progu łazienki zauważyła dziwną minę mamy, wyglądała na rozbawioną, ale oczy wpatrzone miała w pięknie zdobioną koronę. Jakoś się Zosi ta mina nie podobała, wyglądała, jakby Mama coś ukrywała, więc obserwując mamę bacznie, postanowiła zostać w progu łazienki. – Zosiu… – powiedziała Mama powolutku, jak do ptaszka w ogródku, którego bała się spłoszyć – Piękną masz koronę, ale musimy ją na czas kąpania zdjąć, bo się zamoczy. – Nie zamoczy się, nie zamoczy, będę ostrożna, pianą do góry nie będę rzucała – odpowiedziała dziewczynka, dumna ze swojej rezolutności. Była pewna, że na taki pomysł, Mama nigdy by nie wpadła. – Zamoczy się, kiedy będziemy myć głowę – powiedziała Mama, bacznie przyglądając się Jej reakcji oraz słowa „włosy”, unikając dość celowo, żeby córka, nie uciekła w popłochu, zanim dobrze do łazienki nie weszła. – Mamo!! – wykrzyknęła Zosia – Nie ma mowy, bo ja głowy myć przecież nie będę! Więc korona będzie cała i bezpiecznie mycie przeczeka – To mówiąc, zaczęła Zosia szykować się do zabawy w pianie. Tymczasem Mama kręciła głową z niedowierzaniem, bo zauważyła pozlepiane klejem i mocno poplątane włosy. Duży kołtun rósł jeszcze bardziej. Jednak co najgorsze. Poniżej trochę z lewej strony, pojawił się kolejny, który do rana zapewne dorówna wielkością temu pierwszemu. Zosia weszła do wanny, pomalutku, mamę bacznie obserwując i patrząc czy za koronę nie złapie, żeby głowę do mycia szykować. Mama jednak tylko stała i patrzyła na włosy swojego dziecka i na wielkiego kołtuna z tyłu z miną już bardzo zmartwioną. Postanowiła, że dalej tak być nie może, że Zosia musi pogodzić się ze szczotką, albo rozczesać się już tego nie da. Poczekała cierpliwie, aż Zosia cała się umyła i za szampon złapała, ale dziewczynka jak tylko to spostrzegła… HYC!!!! Z wanny wyskoczyła, jakby ktoś wodę podgrzał do 100 stopni przynajmniej! Złapała za szlafrok i z łazienki wybiegła z prędkością większą od rakiety, którą wczoraj leciała na księżyc, poszukać cennych kamieni. Mama zaskoczona reakcją uciekiniera, nawet nie zdążyła nic powiedzieć, ani z miejsca się ruszyć, jak Zosia już wbiegała na górę, potykając się o sznurek szlafroka na schodach. Złapała równowagę i szybko musiała wybrać jedną z lepszych kryjówek, bo bała się, że tym razem Mama nie odpuści. Rozejrzała się po korytarzu, ze swojego pokoju zrezygnowała, bo tam wiadomo, że Mama najpierw będzie szukać. Wskoczyła do sypialni rodziców, wbiegła do wielkiej szafy, wdrapała się na dużą półkę i głęboko się zakopała w wełniane swetry tatusia. Było ciepło, miękko i ciemno, od razu z wrażenia oczy zamknęła i zasnęła. Mama długo jej szukała, a że większość kryjówek znała, to najpierw te stare sprawdziła, ale dziecka nie znalazła. Zanim do szafy taty się skierowała, minęło sporo czasu, a Zosia już dawno smacznie spała. Pokręciła Mama tylko głową, zmartwiona patrząc na pogiętą już koronę, mocno do włosów przytwierdzoną oraz na nowego, drugiego już kołtuna, który był jeszcze gorszy, bo klejem zlepiony. Nie wiedziała Mama, co to będzie rano, kiedy klej twardy jak kamień, nie da się rozłączyć. W nocy, przy każdym ruchu Zosi, kolejne włosy przyczepiały się do dwóch sporych już kołtunów, tworząc coraz większe kulki. Dziewczynka obudziła się głodna, bo przez wieczorną ucieczkę nie zjadła kolacji. Zauważyła słońce wkradające się przez szparę otwartych wieczorem drzwi, które Mama zostawiła uchylone. Nie patrząc wcale pod nogi zbiegła więc szybko do kuchni, skąd dochodziły zapachy smacznego śniadania. Aromaty prowadziły głodomora jak niewidzialna ręka, wprost do źródła ich powstawania. Jak gdyby nigdy nic, zasiadła przy okrągłym stole, patrząc na mamę smażącą pyszną jajecznicę i szykującą już kakao dla księżniczki, która koronę próbowała poprawić, jednak co dziwne, nie chciała już tak prosto na włosach leżeć, coś jakby ją odpychało. – Proszę Zosiu, to Twoje śniadanie. Zrobiłam Ci kakao, bo dzisiaj potrzebujesz dużo energii, czeka nas dzień pełen wrażeń – powiedziała Mama tajemniczo. Nie zwracając zupełnie uwagi ani na krzywo leżącą na głowie koronę, ani na kołtuny, jakby zapomniała o nich i przestała się już martwić. Dziewczynka bardzo chciała wiedzieć, co Mama zaplanowała, jednak Mama nie chciała zdradzić jej tej tajemnicy. – Pojedziemy na wycieczkę, ale gdzie, dowiesz się na miejscu. Zaciekawiona dziewczynka, szybko pochłaniała jajka i upijała małe łyczki gorącego kakao ze swojego ulubionego, czerwonego kubka z wielkim uchem. Po śniadaniu umyły zęby i ubrały się szybko, bo ciekawość już rozpierała Zosię, więc mamę pospieszała i sama wciągała na nogi skarpetki w tempie ekspresowym. W samochodzie Mama powiedziała: – Zosiu, ponieważ nie dbasz o swoje włosy, nie chcesz ich czesać, zadzwoniłam do takiej specjalnej pani, która ma pewną magię w rękach. Zosia zrobiła wielkie oczy, nie mogła uwierzyć w to, co Mama właśnie powiedziała, jaką magię? Magię to mają wróżki, jednorożce, księżniczki w bajkach, ale to też nie wszystkie. Czyżby jechały do różowej wróżki, z różdżką i brokatem sypiącym się przy każdym jej ruchu?? Nieeee. Nawet Zosia wiedziała, że takie wróżki są tylko w opowieściach. – Mamusiu, ale muszę Ci powiedzieć, że nie ma takich wróżek na naszym świecie, one są tylko w bajkach, wiesz??? – zapytała mocno zmartwiona, że to akurat ona musi mamie powiedzieć tę niewygodną prawdę. Bała się czy mamie nie będzie smutno, ale ona zamiast tego, wybuchnęła śmiechem i pokręciła głową – Oj wiem Zosia, wiem. Jednak są takie specjalne panie od włosów, które swoją niesamowitą magią ratują dziewczynki, którym na głowie zamieszkały niesforne kołtuny, a u Ciebie są już aż dwa i z tego, co widzę, ciągle rosną. – Co!!!! – zdziwiła się Zosia i przestraszyła troszeczkę, bo nie wiedziała, że na jej głowie ktoś mieszka. Wprawdzie coś przesuwa ciągle jej koronę, ale przecież nikogo tam nie ma!! Dotknęła włosów i oniemiała. Były sztywne, twarde i jakieś grube kosmate, jakby piłeczki uczepiły się wśród kosmyków. Zmartwiła się bardzo, bo przy próbie przeczesania ich palcami, aż głośne – AŁA!!!! – zawołała. – Mamusiu – powiedziała smutno – jedźmy szybciej do tej wróżki, bo coś mi się we włosy stało. Gdy dojechały na miejsce, Zosia zobaczyła piękny kolorowy afisz z nożyczkami i grzebieniem i szybko straciła wszystkie chęci, już miała uciekać na myśl o czesaniu, ale Mama szybciutko wprowadziła ją do środka. Tam zobaczyła dziewczynkę, która wyglądała jak wróżka z bajki na pięknym kolorowym tronie, której dwie panie czesały długie, jasne, piękne włosy, a ona nie uciekała! Na ścianach namalowane były kolorowe zamki i latające wróżki, a lustra tworzyły piękne kształty chmur, drzew i domów. Zosia nigdzie na ziemi nie widziała tak pięknego i magicznego miejsca, jak to, do którego właśnie weszła. – Czyli to jednak magia – powiedziała po cichutku do siebie zdumiona. Popatrzyła znowu na dziewczynkę, która uśmiechała się szczerze, nie bojąc się czesania. Na koniec, dostała koronę, ale nie z papieru, tylko prawdziwą, z cekinami i brokatem. Włożyła ją na głowę i dumnie przeszła obok. Wyglądała tak pięknie, jak prawdziwa królewna. – Tak jak ja! – pomyślała Zosia, poprawiając swoją przekrzywiającą się koronę. Popatrzyła w lustro, żeby podziwiać swoją księżniczkowatość i zamarła z szeroko otwartą buzią. To, co zobaczyła, ani trochę nie przypominało pięknej królewny, która przed chwilą wyszła z tego magicznego miejsca. To, co widziała, przypominało jakąś straszną postać z najokropniejszych bajek, jakie można wymyślić. Zosia była przerażona, korona połamana, powyginana i brudna od kleju, leżała krzywo, bo spod niej z tyłu głowy wystawał kłąb poplątanych włosów. To chyba ten kołtun, co pewnie nocą ukradkiem zrobił się w jej włosach i rósł! Pod nim, zaważyła drugiego, mniejszego, ale okropnie polepionego. Zosia zapłakała głośno, krzycząc, że nie chce tak wyglądać, że chce mieć takie piękne włosy jak tamta dziewczynka i prawdziwą koronę. No i jeszcze wcale nie chciała takich okropnych kołtunów. – Trzeba się ich pozbyć!! Gdzie macie tę magię?? Bez magii nic nie zdziałamy. – powiedziała smutno, spuszczając głowę i nie patrząc już w to prawdomówne lustro. Poprosiła mamę i panią, która stała przy pięknym fotelu, żeby uratowały jej włosy. Mimo że bardzo się bała czesania, to siadając przed lustrem, nie mogła patrzeć na ten bałagan na własnej głowie. Czy to ona, sama pozwoliła, żeby jej piękne włosy wyglądały tak okropnie?? Pani – wróżka z magią w rękach walczyła z okropnymi kołtunami, wodą, grzebieniem i szczotką, aby ostatecznie obciąć je nożyczkami w kolorach tęczy. Zosia była tym bardzo zaskoczona, nie wierząc na początku, że jej długie, kiedyś piękne włosy, wylądowały na podłodze, tworząc bałagan kosmatych kołtunów. Wyraźnie widziała dwa duże kłęby i mimo że bardzo cieszyła się, że nie ma ich już na swojej głowie, to zapłakała chwilkę za swoimi włosami. Jednak, kiedy tylko magiczna pani skończyła swoją pracę, Zosia odważyła się popatrzeć przed siebie. Była zaskoczona, ale i zachwycona. Z włosami kończącymi się zaraz nad ramionami, gładkimi, bez kołtunów, Zosia wyglądała pięknie. Od razu spodobała jej się nowa fryzura i ocierając łzy rękawem bluzki, powiedziała: – Już nigdy nie pozwolę na to, żeby na mojej głowie pojawiły się te okropne kołtuny! Będę czesać i myć włosy codziennie. – zapowiedziała z całą stanowczością mała księżniczka, a w nagrodę otrzymała koronę, wcale nie z papieru oraz nową, różową szczotkę z pasującym do niej grzebieniem. Zosia była zachwycona, aż skakała z radości! Kiedy wychodziły szczęśliwe, zatrzymała ją jeszcze magiczna pani wróżka i wręczyła małą, brokatową buteleczkę, mówiąc tajemniczo: – Wasza wysokość, oto jest magiczna mikstura w magicznej butelce. Zawsze, kiedy będziesz nią myć włosy, to czesanie będzie łatwe i bezbolesne. – A co jak skończy mi się ta mikstura? – powiedziała prawie szeptem zmartwiona Zosia, ściskając mocno podarek. – Wtedy buteleczkę daj mamie. Mama zadba o to, żeby nigdy nie zabrakło w niej płynu. Po tej przygodzie pełna nadziei i zadowolona z nowej fryzury Zosia wróciła do domu, nie wypuszczając magicznego szamponu z ręki nawet na chwilkę, żeby go nie zgubić. A co najważniejsze, już zawsze czesała swoje włosy, nie marudząc ani nie uciekając do szafy. Jak się podobała bajka o wróżkach? O Autorce Pani Magda Madej jest Mamą dwóch wspaniałych córek Julki (6lat) i Mai (2 lata). Dopiero rozpoczyna swoją przygodę z pisaniem. Na co dzień tworzy opowieści dla dorosłych, jednak starsza córka domaga się coraz to nowych bajek, nie chce słyszeć o czytaniu z książek które ma i prosi o opowiadanie z głowy. Te które bardziej przypadają jej do gustu, spisuje, by móc do nich wrócić. Na zasypiankach jest też jej bajka Gdzie jest Tysio?. O Ilustratorce Pani Edyta Adamowska- social media manager, marketing graphic designer, filolog romanistyki, nauczycielka angielskiego, ilustratorka. Przede wszystkim jednak szczęśliwa mama i żona. Jej biblioteka pełna jest książek dla dzieci, a głowa zawsze pęka od nowych pomysłów. Zaprasza na: Zasypiankowa książka – Jeżyk Cyprian i przyjaciele
12 Tańczących Księżniczek i 5 księżniczki | Bajki po Polsku | Bajka i opowiadania na Dobranoc ️ ️ ️ Subskrybuj: https://goo.gl/QtSJWW ️ ️ ️© 2019 Adisebaba Ten dowcip powracał w polskiej historii regularnie, oto klasyczna wersja: w więziennej celi spotyka się trzech mężczyzn. Pierwszy mówi: – Siedzę tu już rok, bo krzyczałem „Precz z Gomułką!”. Na to drugi: – Ja krócej, ale krzyczałem „Niech żyje Gomułka!”. Pytają trzeciego: „ A pan za co siedzi?”. Odpowiedź: „Ja jestem Gomułka”. Anegdota dobrze przenosi teorię względności z fizyki na politykę. W ubiegłym tygodniu ponownie głośno było o Stanisławie Piotrowiczu, pośle PiS, prokuratorze w czasach PRL. Niektórzy zarzucają mu prześladowanie opozycji, inni go bronią, twierdząc, że pomagał. Czy powinien kierować sejmową Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka? Nie, chyba że jego zasługi w niesieniu pomocy opozycjonistom nie będą budzić wątpliwości. W przypadku tak zaszczytnej roli w III RP pełnienie takiej funkcji w PRL znosi święte prawo domniemania niewinności. Trzeba ją udowodnić. To jeden wątek sprawy, jest jeszcze inny, który skojarzył mi się z dowcipem o Gomułce. Chodzi o harce opozycji, jej ataki na PiS oraz oskarżenia pod adresem Piotrowicza. Ruszyła nawet akcja #piotrowicze, ujawniania byłych członków PZPR w szeregach Prawa i Sprawiedliwości. Jak to? Taka przeszłość jest teraz naganna? Jaruzelski i Kiszczak nie są już ludźmi honoru, a funkcjonariusz SB, ręczący za uczciwość Wałęsy, człowiekiem godnym zaufania? Rozumiem, chodzi o wykazanie hipokryzji PiS, ale ataki okazały się wyjątkowo zaciekłe – i obosieczne. W odpowiedzi na działania Platformy Obywatelskiej oraz Nowoczesnej poseł Paweł Kukiz rozpoczął w ubiegłym tygodniu akcję #rzeplinscy, czyli analogiczną, tylko nakierowaną na zlustrowanie PO i poszerzoną o byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Istnieje druga strona tego medalu: PiS sporo ryzykuje, opierając się na ludziach, którzy robili karierę w czasach socjalizmu. To nie idzie w parze z wartościami wypisanymi na sztandarach tej partii. Przy czym niezbędne jest zastrzeżenie: trzeba odróżnić szeregowych działaczy okresu PRL, często biernych, od tych aktywnych, wysokiego szczebla. Poza tym niektórzy rzeczywiście pomagali opozycji. Politycy jak zwykle wprowadzają zamieszanie, łatwo stracić orientację. Dlatego chcę zwrócić uwagę na jedno. Poza naprawdę nielicznymi wyjątkami nie ma dobrych esbeków. W pewnym sensie nie ma też złych. Są tylko wyszkoleni, lojalni wobec kolegów i z reguły skuteczni w działaniu funkcjonariusze PRL-owskich służb specjalnych. Przez kilkanaście lat dziennikarskiej pracy niektórych miałem okazję poznać i dostrzegłem u nich wspólne cechy. Są mili, sympatyczni, świetnie się z nimi rozmawia. Czymkolwiek się teraz zajmują, potrafią to ujmująco zaprezentować, a ich motywacji nie sposób podważyć. Zazwyczaj są dość zdecydowani, bo jeśli się spotykają, to mają w tym jakiś interes, chcą do czegoś przekonać albo coś załatwić. Jeśli się dobrze przyjrzeć, potrafią manipulować. Są po prostu, do diabła, profesjonalnymi funkcjonariuszami służb specjalnych. Są najlepiej wyszkoloną mafią na świecie, jak opisywał ich (czyli siebie) grany przez Bogusława Lindę Franz Maurer, bohater filmu „Psy”. Można z byłymi funkcjonariuszami służb specjalnych PRL robić interesy. Różne służby wykorzystują ich zapewne w grach operacyjnych, nie jestem naiwny. Ale brać na poważnie i ufać temu co mówią? Wolne żarty. Jeszcze słowo do tych, którzy nie pamiętają czasów socjalizmu: nie dajcie sobie wmówić, że spory o PRL dotyczą wyłącznie historii. Wielu ludzi, którzy pełnili wtedy wysokie funkcje, zarówno w aparacie partyjnym, jak i represji, nie wypadło z roli, pozostaje aktywnymi, a ich decyzje wpływają na nasze życie. Jeśli ktoś z Czytelników chce się podzielić opiniami na temat roli ludzi władzy PRL w III RP, zapraszam. Dobrą okazją jest rocznica stanu wojennego. Mój e-mail: @wprost. pl. Wybrane opinie zaprezentujemy na i na naszych łamach. Więcej możesz przeczytać w 50/2016 wydaniutygodnika wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play. © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych. Bajka o dobrych i złych esbekach11 gru 2016, 20:00 — Ten dowcip powracał w polskiej historii regularnie, oto klasyczna wersja: w więziennej celi spotyka się trzech mężczyzn. Pierwszy mówi: – Siedzę tu już rok, bo krzyczałem „Precz z Gomułką!”. Na to drugi: – Ja krócej, ale krzyczałem „Niech żyje...4Autor:Jacek Pochłopień Niedyskrecje parlamentarne11 gru 2016, 20:00 — Najgorętsza plotka tygodnia brzmi: Lech Wałęsa to człowiek niestały w politycznych sympatiach. Jego relacje z PO obfitowały w rozstania i powroty. Teraz jest faza powrotu. Plotka głosi, że w decyzji o ponownym nawiązaniu oficjalnej...8 Spięcie tygodnia11 gru 2016, 20:00 — Mateusz Kijowski lider KOD Stan wyjątkowy ą la PiS „USTAWA O ZGROMADZENIACH MA ZNAMIONA WPROWADZENIA STANU WYJĄTKOWEGO” – stwierdził Sąd Najwyższy, a mnie jest trudno z nim dyskutować. Niewątpliwie jest to naruszenie podstawowych...10 Obraz tygodnia11 gru 2016, 20:00 — 8,3 mln odsłon na YouTubie miała pod koniec zeszłego tygodnia eklama Allegro, której starszy pan czy się angielskiego. Tym samym stała się wiątecznym viralem, ednym z najpopularniejzych filmików oglądaych w internecie. Wygrany Mick...12 Info radar11 gru 2016, 20:00 — Gimnazja dają radę To kolejne już wyniki badań oświatowych, które przeczą idei likwidacji gimnazjów. W ubiegłym tygodniu zaprezentowano wyniki PISA, czyli oceny umiejętności piętnastolatków. Polscy uczniowie osiągnęli, drugi raz z...13 Lewo Prawo11 gru 2016, 20:00 — Jak się baby nie bije DOKŁADNIE W DNIU, W KTÓRYM UKAZAŁ SIĘ W PRASIE SONDAŻ DOTYCZĄCY PRZYZWOLENIA NA BICIE DZIECI (co szósty Polak/Polka uważa, że „dawanie klapsa” i „sprawianie lania” nie jest niczym złym) do szpitala w Łodzi...16 Zdarzyło się jutro11 gru 2016, 20:00 — Marsz, marsz, Kijowski, czyli stan wojenny alimenciarzy. ONI NAM PIOTROWICZA, TO MY IM MAZGUŁĘ. Między rządem a opozycją trwa licytacja, kto ma w swoich szeregach gorszego komucha. Ponieważ trudno to rozstrzygnąć, posadzili Piniora. A...20 Płać i płacz, bo nadchodzi drożyzna11 gru 2016, 20:00 — Rok 2017 może okazać się rokiem podwyżek, które mocno uderzą po kieszeni polskie Dzień po odejściu Rzeplińskiego11 gru 2016, 20:00 — Wytrawni gracze polityczni twierdzą, że nowe linie na froncie wojny o Trybunał Konstytucyjny już zostały Schetyna: Będę czekał na Tuska z chlebem i solą11 gru 2016, 20:00 — Z Grzegorzem Schetyną, PRZEWODNICZĄCYM PLATFORMY OBYWATELSKIEJ, ROZMAWIALI Eliza Olczyk I Jacek Pochłopień28 Książę Lewandowski, czyli przepis na cudowne dziecko11 gru 2016, 20:00 — Cała Polska żyje potomkiem Anny i Roberta Lewandowskich. To pierwszy przypadek w Polsce, w którym dziecko jest sławne, zanim się jeszcze urodziło. Pytamy ekspertów, co je Miasto grozy11 gru 2016, 20:00 — W leżącej na granicy Mazowsza i Pomorza 30-tysięcznej Brodnicy dochodzi do wielu tragicznych zdarzeń. Ich ilość i okoliczności chyba wymknęły się już Grabek Jak nie wybuchnąć przy opłatku11 gru 2016, 20:00 — Spory na błahy temat pierogów to w rzeczywistości walka o to, kto tu rządzi – mówi dr Marta Majorczyk, pedagog, doradca rodzinny z Uniwersytetu Skrzydłowska-Kalukin Ranking 25 najbogatszych polskiego pochodzenia11 gru 2016, 20:00 — Każdy z nich jest obrzydliwie bogaty. Każdy zaczynał z garstką dolarów w kieszeni. I każdy ma polskie korzenie. Poznajcie globalnych miliarderów z polskim Krawiec Ranking najbogatszych polskiego pochodzenia. Lider zestawienia ma większy majątek niż cała setka krajowych bogaczy16 gru 2016, 12:33 — Każdy z nich jest obrzydliwie bogaty. Każdy zaczynał z garstką dolarów w kieszeni, i każdy ma polskie korzenie. Prezentujemy fragment rankingu, w którym zestawiamy globalnych miliarderów z polskim rodowodem. Całość dostępna jest w numerze 50...42Autor:Szymon Krawiec Drugie życie jabłka11 gru 2016, 20:00 — Kiedy po wprowadzeniu rosyjskiego embarga wielu producentów jabłek miało problem ze zbytem, wytwórcy przetworów z jabłek, w tym cydru i wina, rozwinęli Gryn Hossa Bessa11 gru 2016, 20:00 — Wielkie kuszenie Tesli Ponad 5 tys. członków ma już grupa „Say Yes to Gigafactory 2 in Poland”, którą niedawno na Facebooku założyli zwolennicy budowy ogromnej fabryki Tesli w Polsce. W listopadzie Elon Musk, szef koncernu,...53Autor:Szymon Krawiec Kurier gru 2016, 20:00 — Firmy kurierskie w ostatnich latach znacznie zwiększyły przychody i wolumeny, rozwijając przy tym infrastrukturę oraz optymalizując procesy operacyjne poprzez zaawansowane rozwiązania Rok 2017 – czyli gdzie wzrosty po spadkach11 gru 2016, 20:00 — Koniec roku to okres podsumowań. Ja zdecydowanie wolę patrzeć w przyszłość. W końcu, jaki był rok 2016, wiedzą wszyscy, a jeśli chodzi o rok 2017 – wprost Koniec wojny z Bożym Narodzeniem11 gru 2016, 20:00 — Brytyjczycy nie poddali się szaleństwu politycznej poprawności i nie pozwolili na odebranie im świąt. Murem za tradycją stanęła ostatnio strzegąca dotąd głównie praw mniejszości seksualnych państwowa instytucja, a nawet Gwozdowska Nowe wojny Donalda Trumpa11 gru 2016, 20:00 — Prezydent USA już zaczął wywracać do góry nogami obowiązujące porozumienia. Nie rzucił się jednak w objęcia Rosji, na razie gra na nosie chińskim Mielnik Spartanie Stalina11 gru 2016, 20:00 — Mieli oddać życie w obronie Moskwy, walcząc gołymi rękami z czołgami Hitlera. Bohaterskich 28 panfiłowców wymyśliła stalinowska propaganda, ale przydają się także we współczesnej Mielnik Misja odporność11 gru 2016, 20:00 — Każdy rodzic chce, żeby jego dziecko było zdrowe i odporne na infekcje. Ale czym właściwie jest odporność i jak ją skutecznie budować u małego człowieka?67 Zbawienne halucynacje11 gru 2016, 20:00 — Za LSD ciągnie się od lat 60. czarna legenda groźnego narkotyku. Teraz wraca jako skuteczny lek, choć nie dla Święta rozpakowane11 gru 2016, 20:00 — Piękny upominek Zastanawiasz się, jaki prezent pod choinką uszczęśliwi bliskie Ci osoby? PROFEMED Medycyna Estetyczna przygotowała dla Państwa indywidualne vouchery na zabiegi medycyny estetycznej. Wartość zabiegów oferowanych w ramach...71 Gdzie mieszka św. Mikołaj11 gru 2016, 20:00 — Zamiast ryzykować, że do nas nie dotrze, może lepiej wybrać się do niego samemu? Zdradzamy adresy św. Szarlik Hydropolis nowym symbolem Wrocławia11 gru 2016, 20:00 — Centrum wiedzy o wodzie otwarto w grudniu ubiegłego roku, ale już odwiedziło je blisko 270 tys. osób, a sam obiekt otrzymał pięć nagród i wyróżnień. To jedyne takie miejsce w Mitsubishi – ekspert 4x411 gru 2016, 20:00 — Związek Mitsubishi z napędem na cztery koła trwa 80 lat. Takie doświadczenie jest cenne przy konstruowaniu nowych aut Kobiety w Straży Ochrony Lotniska11 gru 2016, 20:00 — W Przedsiębiorstwie Państwowym „Porty Lotnicze”, w Straży Ochrony Lotniska, jednej z elitarnych formacji ochrony, jest miejsce nie tylko dla Gintrowski. Artyści w hołdzie bardowi Solidarności11 gru 2016, 20:00 — Justyna Steczkowska, Kasia Kowalska, Ewa Błaszczyk – to tylko nieliczni artyści, którzy wystąpili na koncercie poświęconym pamięci Przemysława Gintrowskiego. Przyznano też nagrody jego imienia za wolność w Dzierżanowski Mogło zakręcić się w głowie11 gru 2016, 20:00 — Jego piosenki przynosiły nadzieję – o bardzie Solidarności mówi Stanisława Celińska, jedna z trójki laureatów pierwszej edycji Nagrody im. Przemysława Gintrowskiego za wolność w Gwiezdne wojny: niech kasa będzie z wami11 gru 2016, 20:00 — „Łotr 1” to obliczona na zysk wydmuszka – twierdzą sceptycy. Zaskakuje fabułą – ripostują fani. Premiera już 15 Stworzyliśmy maszkary z charakterem11 gru 2016, 20:00 — O pracy nad „Przebudzeniem mocy” i „Łotrem 1” mówi Neal Scanlan, szef ekipy zajmującej się efektami Beata Sadowska: To się państwu spodoba11 gru 2016, 20:00 — KAŻDEGO ROKU SPĘDZAM DWA TYGODNIE W OŚNIE LUBUSKIM, GDZIE PRZYGOTOWUJĘ SIĘ DO TRIATLONU. Teraz nawet przy zerowej temperaturze pływałam w jeziorze i biegałam po lesie. Zmęczona wracałam do hotelowego pokoju i nurkowałam w lekturze...114 Wydarzenie tygodnia11 gru 2016, 20:00 — Zwierzenia Toma Jonesa Nagrał wiele przebojów z „Delilah” na czele, zdobył wszystkie możliwe nagrody muzyczne, angielska królowa nadała mu tytuł szlachecki. Urodził się w górniczej rodzinie w walijskim miasteczku, teraz mieszka w...118Autor:Leszek Bugajski Koniecznie!11 gru 2016, 20:00 — Ludowa sztuka władzy ludowej TA WYSTAWA TO PRÓBA POKAZANIA, JAK KOMUNIŚCI WPRZĘGLI SZTUKĘ LU DOWĄ W MACHINĘ PROPAGANDY. Wierzyli, że właśnie twórców nieprofesjonalnych – jako bardziej masowych – należy wylansować, ale...119 Powyżej średniej11 gru 2016, 20:00 — Trudny start w dorosłość Ten rok w polskim kinie należy do debiutantów. Zariczny to kolejny intrygujący reżyser. W „Falach” kamerą z ręki śledzi losy uczennic szkoły fryzjerskiej w Nowej Hucie, które muszą zrobić pierwszy krok w...120 Pożar11 gru 2016, 20:00 — EWA WANAT Świat się pali, miliony ludzi tułają się w poszukiwaniu spokojnego miejsca do życia. Tak jak tułali się Polacy w czasie zaborów, dwóch wojen światowych i po stanie wojennym. Ludzie zawsze migrowali, migrują i – dopóki nie...122 S8hj.
  • dd15v90qcd.pages.dev/287
  • dd15v90qcd.pages.dev/10
  • dd15v90qcd.pages.dev/337
  • dd15v90qcd.pages.dev/298
  • dd15v90qcd.pages.dev/387
  • dd15v90qcd.pages.dev/138
  • dd15v90qcd.pages.dev/138
  • dd15v90qcd.pages.dev/319
  • dd15v90qcd.pages.dev/269
  • bajka o żółtych ludzikach