Massimo má v plánu držet Lauru po celých 365 dní ve svém paláci a pokusit se získat její srdce. Pokud se do něj Laura během této doby nezamiluje, propustí ji. Pokud se ale pokusí uniknout, najde si ji a nechá zavraždit celou její rodinu. Laura je svým pohledným a mocným únoscem brzy okouzlena.

365 dni do sukcesuPublished on Nov 22, 2010Internetowe Wydawnictwo Złote Myśli Netina Sp. z o. o. ul. Daszyńskiego 5 44-100 Gliwice WWW: EMAIL: kontakt@ Niniejsza... Darmowe E-booki

365 DNI DO SUKCESU – darmowy fragment - Złote Myśli Waldemar Mielczarek. str. 5. Chcę wszystkim pokazać – a przynajmniej mam nadzieję, że tak się stanie – że książka ta odmieni wasze życie, zmieni wasz stosunek do świata, do ludzi, do otaczającej nas rzeczywistości. Massimo: No, i mamy już 1,2 u krytyków na Filmwebie!Laura: Ale beka, idziemy do wyra? Historia młodej kobiety sukcesu, która została porwana i zmysłowo gwałcona przez przystojnego gangstera okazała się komercyjnym strzałem w dziesiątkę. Nie trzeba chyba przypominać, że pod względem artystycznym zarówno książki, jak i ich ekranizacje stanowią oczywiście kompletne dno. 365 dni: Ten dzień. Background Blanka Lipińska nigdy nie ukrywała, że jej twórczość nie zasługuje na miano nagrody Nobla. Twierdzi, że jest świadoma “zaniedbań na poziomie szkoły podstawowej” i “nie wie, jak pisze się niektóre wyrazy”. Tak samo zdaje się nie wiedzieć, w jaki sposób robi się filmy ekranizujące jej grafomanię. Przygotowując się do napisania tej recenzji, trafiłem na wywiad, w którym powiedziano, dlaczego zatrudniono Barbarę Białowąs na stanowisko reżysera. Otóż zrobiono to tylko dlatego, że była to jedyna kobieta-reżyserka, jaką znali twórcy. Warto tylko przypomnieć, że wcześniej niechlubnie zasłynęła dyskusją z krytykiem filmowym Michałem Walkiewiczem, który ośmielił zmieszać z błotem jej “Big Love”. Podobnie zresztą rzecz miała się z angażem aktora wcielającego się w rolę głównego bohatera – Michelle’a Morrone’a. Lipińska stwierdziła: “Zatrudniliśmy go dlatego że jest ładny. Potem okazało się, że jeszcze potrafi grać”. Takie podejście widać niemal w każdym aspekcie tego filmu, od scenariusza, zachowania aktorów, aż po udźwiękowienie i zdjęcia. Z Michelle’a Morone’a średniawy aktor, ale imponującej muskulatury nikt mu nie zabierze 365 dni: Ten dzień. Fabuła Filmowa recenzja powinna rozpocząć się od zwięzłego przedstawienia opowiadanej historii. Ale już tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt – “365 dni: Ten dzień” nie posiada żadnej fabuły. Postacie właściwie tylko uprawiają seks w rytm badziewnej muzyki. Próżno poszukiwać tu jakiejkolwiek treści. Kino udowodniło już, że można ciekawie przedstawić erotyzm, jak choćby zrobił to Gaspar Noe w swoim “Love” albo nawet Stanley Kubrick w “Oczach szeroko zamkniętych”. Niestety, polscy twórcy traktują seks bardzo szczeniacko i płytko. Każda kolejna scena jest taka sama i prymitywna. Akcja, co prawda, przyspiesza trochę pod koniec, ale nie ma ona kompletnie żadnego sensu, a próba jej streszczenia będzie właściwie opowiedzeniem całego scenariusza. Mam wrażenie, że w przeciętnym 20-minutowym filmie pornograficznym jest zdecydowanie więcej treści. Morone i Anna Maria Sieklucka żegnają fabułę, która odjeżdża w siną dal na samym początku filmu 365 dni: Ten dzień. Nuda No dobrze, ale skoro film traktuje o seksie, to może sceny erotyczne są chociaż na wysokim poziomie? Bynajmniej! Proszę wyobrazić sobie zdziwioną minę Massimo, która non stop wykazuje pseudo-pożądanie oraz Laury, która próbując wykazać tajemniczość debilnie się uśmiecha, co tworzy wręcz komiczną mieszankę. Więcej namiętności jest już chyba w najnowszych filmach z Lisą Ann, która przecież siedzi w branży od X lat. Pomiędzy aktorami nie ma chemii, a sztuczność filmu przypomina plastikowe kwiaty, które można kupić w sklepie z badziewiami za 5 zł – mogą oszukać Twój wzrok, ale kiedy obcujesz z nimi dłużej niż jedną sekundę, ujrzysz w nich tandetę. 365 dni: Ten dzień. Teledysk Jorrgusa Pochodzę z niewielkiej miejscowości, w której kiedyś odbywał się koncert disco polo w wykonaniu niejakiego Jorrgusa. Wokalista śpiewał z playbacku, muzyka była badziewna, a on nie wykazał nawet minimum zaangażowania – co zresztą udowodnił potem w swoich teledyskach. “365 dni: Ten dzień” wydaje się być takim nowym klipem video Jorrgusa. Są piękne kobiety, jest beznadziejna muzyka i jest kompletny brak poszanowania swojego odbiorcy. W pewnym sensie teledyski disco-polo zdają się być nawet nieco lepsze, niż film w reżyserii Barbary Białowąs, ponieważ trwają zdecydowanie krócej. A tak otrzymujemy prawie dwie godziny nieustannego ruchania się w akompaniamencie pseudo-seksownych piosenek. 365 dni: Ten dzień. Uprzedmiotowienie kobiet Najczęstszym zarzutem w stosunku do tego arcydzieła kinematografii jest kwestia uprzedmiotowienia kobiet. Według mnie jest to nietrafiony zarzut. Bardziej adekwatnym słowem jest “zezwierzęcenie” i to nie tylko kobiet, ale wszystkich ludzi w nim przedstawionych. Tutaj każde słowo, każda scena ma podtekst erotyczny, co początkowo śmieszy, ale później staje się niezmiernie irytujące. Postacie nie rozmawiają, tylko filtrują i bez przerwy myślą o kopulowaniu. Zastanawiające dla mnie jest jednak to, że właśnie wśród przedstawicielek płci pięknej film ten zyskał największą popularność. Podobna rzecz miała się zresztą z “Pięćdziesięcioma twarzami Greya”, gdzie jednak główna bohaterka wyraziła (nawet pisemną) zgodę na wszystko, co się z nią działo, w odróżnieniu od porwanej Laury z „365 dni”. Chciałbym przeczytać jakąś analizę psychologiczną, która wytłumaczyłaby mi stan rzeczy, gdy bycie porwaną i zgwałconą przez przystojnego gangstera jest jedną z najbardziej pożądanych przez współczesną kobietę przygód erotycznych. Wiemy, jakiego gniota zrobiliśmy, ale hajs się zgadza, więc nie będziemy narzekać 365 dni: Ten dzień. Mój ulubiony przykład absurdu Chciałoby się rzec, że najnowsza pozycja Netflixa nie posiada żadnych pozytywnych aspektów. Owszem, fajnie oglądać pięknych i perfekcyjnie ubranych ludzi, ale przecież możemy oglądać ich równie dobrze w wielu innych miejscach, niż w tej dwugodzinnej szmirze. Istnieje jednakże jedna scena, dla której absolutnie nie żałuję straty czasu mojego nieudolnego życia. Laura w pewnym momencie poszła z Massimo na pole golfowe. W momencie, kiedy piłeczka znajdowała się blisko dołka, Laura usiadła na trawie i rozłożyła nogi. Przystojny gangster uniósł do góry swój kij (co chyba miało metaforyzować podniecenie), a następnie uderzył piłeczkę w odpowiednie miejsce. To było tak żenujące, że musiałem wyjść na dwór i patrzeć przez kilka minut na trawę. Czytaj także: „Wszystko wszędzie naraz”. O pozytywnych w odbiorze absurdach„Piosenki o miłości”. Polska odpowiedź na „Narodziny gwiazdy” “365 dni: Ten dzień” to chyba jeden z najgorszych tworów, które miałem okazję obejrzeć w swoim długim już (niestety) życiu. Tu nic nie gra. Gdy oglądałem dzieło Blanki Lipińskiej wielokrotnie nawiedzały mnie myśli samobójcze. Boli również to, że twórcy świadomi są kaszany, która wyszła spod ich rąk i zrobili swoją pracę na przysłowiowe “odwal się”. Warto obejrzeć pierwsze 30 minut dla wspomnianej powyżej sceny na polu golfowym, ale później, proszę zaufać, będzie to po prostu marnotrawstwo czasu i masochizm. Polecamy: Beznadziejny „Gierek” i zaskakująca „Furioza”. Polskie nowości na Netfliksie„Korzenie zła”. Film braci Sekielskich o aferze SKOK
Boże Narodzenie 365 dni w roku - Fabulous Christmas: Do świąt Bożego Narodzenia pozostało 146 dni, 9 godzin, 57 minut. #odliczanie
Film „365 dni: Ten dzień” zadebiutował na platformie Netflix w środę 27 kwietnia, z marszu stając się wielkim hitem. Kontynuacja opowieści o relacji Polki i włoskiego mafiosa, poprawiła niektóre błędy części pierwszej, by inne ochoczo powielać. O pracy na planie, zmianach przy kręceniu scen seksu, powodach sukcesu „jedynki” oraz radości ze Złotej Maliny, rozmawialiśmy z twórcami i obsadą filmu, podczas premiery. Pierwsza część „365 dni” zadebiutowała w polskich kinach 7 lutego 2020 roku. Film w pierwszym miesiącu wyświetlania obejrzało ponad 1,6 mln widzów. Pandemia koronawirusa pokrzyżowaładalsze kinowe sukcesy. W połowie marca zamknięto obiekty kultury, co sprawiło, że dystrybutorzy filmowi musieli znaleźć nowe, niestandardowe rozwiązania, by dotrzeć do odbiorców. „365 dni” w zaskakująco szybkim tempie trafiło do polskiej biblioteki serwisu Netflix. Polscy widzowie mogli oglądać film na platformie już od 1 kwietnia. Kilka tygodni później, 7 czerwca, produkcja trafiła także do międzynarodowego katalogu serwisu i dosłownie z dnia na dzień, znów stała się Malina w specjalnej gablocieFilm znalazł się na listach najchętniej oglądanych produkcji w USA, Wielkiej Brytanii i wielu innych krajach świata. Choć krytycy nie zostawili na nim suchej nitki, był jednym z najchętniej oglądanych i utrzymał się w zestawieniu Top 10 przez blisko dwa miesiące. Pod koniec roku portal FlixPatrol, zbierający dane z globalnych list Top 10, poinformował, że film był najpopularniejszą produkcją w serwisie na całym świecie. Przypieczętowaniem tego sukcesu było ogłoszenie nominacji do anty-nagród przemysłu filmowego – Złotych Malin. Polska produkcja, jako pierwsza w czterdziestoletniej historii nagrody, została dostrzeżona i otrzymała nominacje w aż sześciu kategoriach Gdy statuetki przyznano kilka tygodni później, „365 dni” nagrodzono jedynie w kategorii Najgorszy Scenariusz. Autorka oryginału, Blanka Lipińska, nie kryła wtedy radości z wielkiego „sukcesu”. Wspominała, że jej ulubione dzieła, wśród których znajdują się „Batman V Superman” czy późniejsze części „Transformers”, również nominowano do Malin. Pisarka była więc wniebowzięta, że znajduje się w tak zacnym gronie. Nawet dziś z rozrzewnieniem wspomina ten moment. Gwałt nie jest sexy„365 dni” musiało poradzić sobie z kontrowersjami, które dotyczyły powieści, ale obecne były także w warstwie filmowej dzieła. Dużo mówiło się o tym, że historia wspiera kulturę gwałtu i utrwala krzywdzące, przemocowe wzorce zachowań. Chodziło w szczególności o brak zgody bohaterki na to, co się z nią dzieje. Nie dość, że Laura została porwana, to jeszcze początkowo wykorzystana seksualnie. To był największy problem części pierwszej, który słusznie przysporzył jej wielu jak z perspektywy czasu wspomina kontrowersyjne elementy pierwszego filmu, Michelle Morrone, czyli ekranowy Massimo, odpowiedział: - Nie chcę rozmawiać o kontrowersjach wokół pierwszej części. Uważam, że są one trochę bezcelowe. To tylko film. Czy ktoś zwracał uwagę na to, co dzieje się w „Pięknej i Bestii”? Przecież Bestia też porywa główną bohaterkę, a to w końcu film dla dzieci. Uważam, że warto rozgraniczać fikcję i nie pastwić się aż tak nad tymi kontrowersyjnymi wątkami. Sądzę zresztą, że drugi film jest bardziej dojrzały, pełniejszy, dlatego chciałbym już zostawić ten temat. Pamiętajmy po prostu, że to jedynie fikcja. Kadr z filmu "365 dni: Ten dzień" fot. Netflix Jak gdyby w odpowiedzi na wspomniane wyżej zarzuty, w części drugiej każde zbliżenie bohaterów, poprzedzone jest wyraźną zgodą i aprobatą obu stron, dla podkreślenia zachowania równości w relacji i respektowania granic. Jak czytamy w recenzji filmu na stronie Radia ZET: „To bardzo ważna zmiana – nikt nikomu nie broni fantazjować o czymkolwiek chce – znaczące jest jednak, by nie pokazywać tego jako obowiązującej normy, dając tym samym przyzwolenie na podobne zachowania. (…) Fantazja to nie prawdziwe życie. To, co może nam się podobać w sferze marzeń i domysłów, wcale nie musi sprawiać nam przyjemności w rzeczywistości. Twórcy „365 dni: Ten dzień”, bardzo wyraźnie zaznaczając to rozróżnienie w nowych sekwencjach zbliżeń seksualnych w filmie, odrobili pracę domową, której zabrakło przy tworzeniu poprzedniej części”.Wydaje się, że pomogło to, że twórcy nie musieli się tym razem tak kurczowo trzymać się kontrowersyjnej książki Lipińskiej. - Te adaptacje są luźno inspirowane moimi książkami. Jeśli fani oczekiwali, że zrobimy adaptację 1:1, to to nie udało się to przecież nawet przy części pierwszej, przy której zaparłam się, że ma być identycznie – wspomina Barbara Białowąs dodaje: – Zależało nam, aby pogodzić oczekiwania fanów pierwszego filmu oraz książek i znaleźć złoty środek, żeby wszystkie grupy mogły znaleźć przyjemność z oglądania dalszych perypetii niż u „Grey’a"Nowy film rozpoczyna się ślubem i podróżą poślubną Laury i Massimo. Gdy romantyczna wyprawa się kończy, do życia pary szybko zakradają się problemy, a dobra relacja staje pod znakiem zapytania. Gdy w ich życie prywatne miesza się była kochanka Massimo, a Laura poznaje przystojnego ogrodnika Nacho, sprawy komplikują się jeszcze bardziej. Twórcy upatrują się popularności filmu w kilku czynnikach. Wedle słów producentki Ewy Lewandowskiej jednym z kluczy do sukcesu adaptacji było zwrócenie uwagi na bazę fanów oryginału. - Podejmując się tego projektu, wiedzieliśmy, ilu fanów mają powieści Blanki. Zdawaliśmy sobie sprawę z zainteresowania tego rodzaju historiami. Dla nas właśnie to oczekiwanie w napięciu, a następnie niezwykle żywe reakcje fanów, są najlepszym potwierdzeniem, że intuicja nas nie i producent Tomasz Mandes w podobnych słowach wypowiadał się o sukcesie. - Ta historia wydawała się być na fali. Przed rozpoczęciem prac, zrobiliśmy badania fokusowe i przeprowadziliśmy rozmowy z socjologami oraz seksuologami. Z naszych badań wynikało, że na świecie jest wzbierająca fala fan fiction o charakterze erotycznym i że ludzie chętnie sięgają po tego typu wiedzieli, że powieści Lipińskiej cieszą się ogromną popularnością, więc wydały się idealnym materiałem na bazę dla filmowej serii. Jedną z pierwszych osób, które dostrzegły potencjał powieści, był producent Maciej Kawulski. Wspomina dziś, że „sięgał niemal po manuskrypt”, gdy zaproponował autorce, by sprzedała prawa do adaptacji. Już wtedy film wydał mu się idealną formą do opowiedzenia historii Laury i Massimo. Momentem, w którym wiedział, że podjął dobrą decyzję, była żywa reakcja fanów. Kadr z filmu "365 dni: Ten dzień" fot. Netflix - Wystarczyło spojrzeć w oczy osób, które przeczytały powieść, by wiedzieć, jak bardzo działa na emocje. Moment, w którym rozmawialiśmy o ekranizacji, to były chwile, gdy książka nabierała już ogromnego tempa, przyciągała uwagę i budziła tę magnetyczność, o której mówi się do dziś. Uznałem, że skoro tak dobrze się to czyta, to jeszcze lepiej i dużo fajniej będzie się oglądać. Pamiętam, że wtedy trudno mi było zresztą w ogóle wyobrazić sobie, że o seksie można czytać (śmiech).Tomasz Mandes dokładnie wiedział, co należy zrobić, aby film osiągnął sukces. – Mieliśmy proste założenia: ten film miał wyglądać, jak dzieło zrobione w Hollywood, a nie w Polsce. Chcieliśmy też znaleźć włoskiego Bohuna, czyli powtórzyć zabieg, który zastosował Jerzy Hoffman, kręcąc „Ogniem i Mieczem” i zatrudniając rosyjskiego aktora Aleksandra Domogorowa do roli dzikiego, nieokrzesanego amanta. Jego pojawienie się na ekranie miało przecież efekt na dwadzieścia lat historii Polski. Od debiutu filmu w 1999 roku, zanotowano w końcu znaczną górkę w liczbie urodzeń. Moim zdaniem przyczyniła się do tego ta dzikość i tęsknota za czymś nieokiełznanym, która pobudzała filarem miał być fakt, że sceny seksu w „365 dniach” będą mocniejsze niż te prezentowane w „50 twarzach Greya”. - Tamten film został bardzo skrytykowany przez fanów i fanki powieści, właśnie za to, że był niezwykle grzeczny. Nam zależało, żeby przekraczać granice i pokazywać seks z naprawdę bliska. Mieliśmy długie rozmowy z operatorem Bartkiem Cierlicą, o tym jak nakręcić te sceny. Chielismy pokazać, jak najwięcej możemy, oczywiście nadal pozostając w obrębie filmu fabularnego – wspomina że sceny seksu będą pokazywane mocno, dosadnie i dosłownie. – Zależało nam, żeby być maksymalnie blisko postaci. Chcieliśmy czuć narastające w nich podniecenie. Pracowaliśmy w długich ujęciach, żeby aktorzy wyglądali bardzo naturalnie. Zależało nam na detalach. Ważna była w szczególności prawdziwie spocona skóra. Mieliśmy czuć przyspieszony oddech bohaterów i współodczuwać ich ekstazę” – wspomina z perspektywy czasu Białowąs, która wraz z Mandesem zajmowała się reżyserią, dodaje: – Nie wiedzieliśmy, jak zareaguje widownia i czy takie kino w ogóle spodoba się ludziom. Ta stylistyka była bowiem dość oryginalna, a książka choć znana, to pod wieloma względami intymnePo wielkim sukcesie „365 dni” w polskich kinach oraz na platformie Neflix, w maju 2021 roku szefowie serwisu ogłosili, że dwie następne części cyklu będą kręcone równocześnie i powstaną już pod egidą giganta VOD. Gdy prace na planie dwóch następnych części rozpoczęły się kilka tygodni później, jedną ze znaczących zmian, wynikających ze współpracy z Netflixem, było zatrudnienie dwóch koordynatorek scen intymnych. W pracy nad jak najlepszym oddaniem scen zbliżeń seksualnych, oprócz ekipy znanej z pierwszej części, pracowały teraz także Monika Staruch i Marta Łachacz. – Dzięki współpracy z koordynatorkami scen intymnych czułam się bardzo zaopiekowana – w trakcie przygotowań do scen, samego ich kręcenia czy już po tzw. klapsie. Bardzo cieszę się, że na świecie ta funkcja nabiera coraz większego znaczenia i zaczyna być rozpoznawalna. Uważam, że przy każdej produkcji ze scenami o charakterze intymnym powinno korzystać się ze wsparcia takich ekspertów – wspomina Anna-Maria Sieklucka, ekranowa Laura. Kadr z filmu "365 dni: Ten dzień" fot. Netflix Zdaniem Barbary Bialowąs, obecność koordynatorek na planie, pozwoliła ekipie na jeszcze większą swobodę i mówienie o pewnych sprawach „bez krępacji i ograniczeń”. Podkreśliła jednak, że przez doświadczenia pierwszego filmu „panie pracowały już z aktorami, którzy byli bardzo sprawni w tego rodzaju scenach”.Z perspektywy Tomasza Mandesa, reżysera i producenta, praca z koordynatorkami intymności nie zmieniła znacząco podejścia twórców do kręcenia scen erotycznych. Twórca przypomniał, że podczas pracy nad „jedynką” ten zawód nie był jeszcze tak silnie spopularyzowany, czy wręcz – „jeszcze nie istniał w obecnym kształcie”, a już wtedy zadbano przecież o odpowiednie podejście do kręcenia scen seksu. Podobnego zdania jest Michelle Morrone. Z punktu widzenia aktora uczestnictwo koordynatorek intymności niezbyt zmieniło styl jego pracy nad scenami intymnymi. - Mówiąc szczerze, nie bardzo odczułem jakąś zmianę. Mieliśmy stanąć na wysokości zadania i dać z siebie wszystko, tak jak poprzednio, i to zrobiliśmy – skwitował kochasz, czasem nienawidziszTempo pracy na planie dwóch kolejnych części cyklu, było naprawdę zawrotne. Anna-Maria Sieklucka, wcielająca się w główną bohaterkę Laurę, wspomina, że:– To było spore wyzwanie – realizacja obydwu części odbywała się w tym samym czasie. Warto zaznaczyć że fabuła odkrywa nowy miłosny wątek – w 2 i 3 części dołączył do nas Simone Sussina, który wciela się w postać Nacho. Myślę że bardzo ciepło przyjęliśmy go do naszego grona, które pokątnie nazywamy wielką rodziną. Robimy to, bo niekiedy praca na planie przy trudnych warunkach sprawia, że ludzie zaczynają się bardziej rozumieć w bardzo szybkim tempie. Spędziliśmy ze sobą na tyle czasu by poznać wszystkie swoje twarze i oblicza. Wspieraliśmy się w gorszych momentach, często spowodowanych zmęczeniem czy stresem, bo mieliśmy naprawdę tytaniczne tempo pracy”. Kadr z filmu "365 dni: Ten dzień" fot. Netflix Otar Saralidze, wcielający się w postać Domenico, nieco inaczej wspomina ten okres: - Było super. Dwa miesiące w pięknych Włoszech i na Sardynii, wspaniałe widoki, cudowna atmosfera. Miałem nieco mniejszą rolę, więc mogłem podglądać też proces tworzenia filmu. Było to dla mnie ekscytujące, bo jara mnie produkcja filmowa. Sądzę, że w zawód aktora wpisany jest spory pierwiastek zabawy, więc jestem uradowany, że mogliśmy połączyć skupienie na pracy z dobrą atmosferą na planie i takie poczucie bycia częścią wielkiej mafijnej rodziny (śmiech). Jestem bardzo ciekawy efektu Lamparska, ekranowa Olga, wspomina, że musiała walczyć o ciekawą drogę emocjonalną dla swojej bohaterki. Na szczęście, dzięki zaufaniu pionu produkcyjnego, miała na to Jestem wdzięczna reżyserom i producentom, że mogłam dodać wiele do tej postaci od siebie. Długo pracowaliśmy nad tym, by Olga mogła wyruszyć na emocjonalną wyprawę – żeby mogła się zmieniać i pokazywać nowe zależało, by dodać Oldze głębszego życia emocjonalnego, ledwo zarysowanego na karatach scenariusza. Lamparska wspomina, że w tej części chciała w szczególności pokazać oddanie bohaterki dla swojej Zależało mi, żeby unaocznić, że ona dla tej wzajemnej miłości jest w stanie zrobić wszystko. Jestem bardzo ciekawa, jak widzowie teraz odbiorą tę postać. Praca aktorki opłaciła się, bo rola Lamparskiej to jeden z niewielu elementów, o których odbiorcy i krytycy, mają pozytywne słowa. W recenzji na stronie Radia Zet możemy przeczytać: „Wielokrotnie ekran kradnie dla siebie Magdalena Lamparska, która jako jedna z niewielu stara się wykrzesać choć odrobinę energii, dramatu i życia z płaskich jak liście bohaterów”.Film „365 dni: Ten dzień” zadebiutował na platformie Netflix w środę 27 kwietnia. Następna pojawi się najpewniej za rok. Być może film osiągnie podobny sukces, co część pierwsza i spełni się marzenie Blanki Lipińskiej, by osobiście odebrać nagrodę podczas kolejnej gali Złotych Malin. Nowa odsłona przygód Laury i Massima ma bowiem potencjał stać się kolejnym Najgorszym Filmem Roku. Uwaga: Poniższy artykuł pomoże Ci w: Jak uzyskałem ranking Alexa poniżej 100 000 w zaledwie 45 dni: moja historia sukcesu. Cześć Blogerzy, jak się macie! Dzisiaj jest ten dzień, w którym opowiem Wam, jak trafiłam na mojego bloga Ranking Alexa poniżej 100 000 w zaledwie 45 dni. Tak, to prawda, możesz sprawdzić mój ranking Alexa Po międzynarodowym sukcesie filmu "365 dni" podjęto decyzję o realizacji dwóch kolejnych części produkcji. Kilka dni temu ruszyły zdjęcia, a do obsady dołączył Simone Susinna. Kim jest przystojny Włoch?Sukces "365 dni"Film zrealizowany na podstawie książki Blanki Lipińskiej zyskał ogólnoświatowy rozgłos. Mimo niechęci krytyków i zdobycia Złotej Maliny, ma miliony fanów, którzy nie mogą doczekać się ekranizacji dalszych losów głównych bohaterów. "365 dni" w 2020 roku był jednym z najpopularniejszych obrazów znanego serwisu streamingowego, dlatego też podjęto decyzję o realizacji kolejnych dwa filmy będą luźno oparte na książkowej trylogii ("Ten dzień" i "Kolejne 365 dni") Blanki Lipińskiej, która współpracowała przy tworzeniu scenariusza autorstwa Mojcy Tirs i Tomasza Mandesa. Przygody Laury (Anna-Maria Sieklucka) i Massimo (Michele Morone) mają być pełne zwrotów akcji, a postaci coraz bardziej będą się rozwijać i o sobie To dla mnie zaszczyt i ogromna radość, że kolejne dwie części trylogii "365 dni - Ten dzień" oraz "Kolejne 365 dni" - stały się inspiracją dla filmowych scenariuszy, które zostaną zekranizowane przez Netflix. Jestem bardzo podekscytowana, że fani moich książek na całym świecie będą mogli śledzić dalsze losy Laury i Massimo, oraz poznać ich w nowych, świeżych i zaskakujących sytuacjach - powiedziała Blanka części filmu na podstawie książek Blanki LipińskiejKilka dni temu gwiazdy filmu opublikowały w mediach społecznościowych zdjęcia z planu. Obwieścili, że już wrócili do pracy i nagrywają kolejne części. Jak zapowiada oficjalny opis produkcji, ponowne spotkanie Laury i Massimo będzie dużo bardziej gorące i namiętne niż kiedykolwiek wcześniej. Ich nowy początek skomplikują jednak więzy rodzinne Massimo oraz tajemniczy mężczyzna, który pojawi się w życiu Laury i za wszelką cenę zechce zdobyć jej serce i zaufanie. W tego nowego mężczyznę o imieniu Nacho wcieli się Simone Susinna. Kim jest?- To włoski model, który pracował dla największych marek, jak Gucci czy Versace , także to nie jest osoba zupełnie anonimowa we Włoszech. My w Polsce dopiero go poznajemy, natomiast nie wiemy nic o jego życiu prywatnym - powiedziała w Dzień Dobry TVN Sandra też:Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Sabina Zięba

Rozmawiam z Anną-Marią Sieklucką. "365 dni" najpopularniejszym filmem 2020 roku. "Jeżeli odnosi się sukces, należą się brawa". Rozmawiam z Anną-Marią Sieklucką. Jestem bardzo dumna, że weszłam w ten świat i pozostałam tą samą Amą - mówi mi Anna-Maria Sieklucka. Gdy się spotykamy film "365 dni" ma już na swoim koncie kilka

365 dni do sukcesu / Waldemar MielczarekPublished on May 24, 2012Poznaj metody i techniki skutecznego agenta ubezpieczeniowegoDarmowe ebooki

Nie zwleka i postanawia porwać Laurę. Dziewczyna zostaje zamknięta w niebotycznej willi ociekającej pieniędzmi i ma 365 dni by zakochać się w Massimo. Mężczyzna nie ma jednak lekko, Laura nie jest potulnym barankiem, wręcz przeciwnie. Kobieta na początku robi wszystko by uciec, lecz później szybko ulega pokusie.

Opublikowano: 2021-03-12 23:06: Dział: Kultura "Sukces" filmu "365" dni! Sześć nominacji do Złotych Malin. Pierwszy raz w historii polska produkcja może otrzymać "anty-Oscara" Kultura opublikowano: 2021-03-12 23:06: autor: Dostępny na Netflixie film „365 dni” na podstawie powieści Blanki Lipińskiej otrzymał aż sześć nominacji do tegorocznych Złotych Malin. To pierwszy raz w historii, gdy polska produkcja może otrzymać „anty-Oscara”. Film opowiadający o burzliwej relacji między włoskim mafiozem a Polką nominowano w kategoriach: najgorszy film, najgorszy reżyser (duet Barbara Białowąs i Tomasz Mandes), najgorszy aktor (Michele Morrone), najgorsza aktorka (Anna-Maria Sieklucka), najgorszy scenariusz (Tomasz Klimala, Blanka Lipińska, Tomasz Mandes) i najgorszy remake, kopia lub sequel (jako nieudana kopia/remake „50 twarzy Greya”). Obok „365 dni” tegorocznym liderem pod względem liczby nominacji do Złotych Malin został amerykański film „Doktor Dolittle” z Robertem Downeyem Jr. Schwarzeneger z maliną? Szanse na zdobycie najbardziej znanej filmowej antynagrody mają w tym roku Downey Jr., Adam Sandler, Anne Hathaway, Shia LeBeouf, Arnold Schwarzenegger czy Bruce Willis. W przeszłości to wątpliwe wyróżnienie przypadło w udziale Sandrze Bullock, Jennifer Lopez czy Benowi Affleckowi. Złote Maliny przyznawane są na dzień przed Oscarami - nagrodami amerykańskiej Akademii Filmowej. Zdobywców „wyróżnienia” poznamy w tym roku 24 kwietnia. Wyłoni ich w głosowaniu internetowym ok. 1000 członków Fundacji Nagród Złotych Malin z 27 krajów. mly/PAP Publikacja dostępna na stronie: VFz1z.
  • dd15v90qcd.pages.dev/356
  • dd15v90qcd.pages.dev/172
  • dd15v90qcd.pages.dev/377
  • dd15v90qcd.pages.dev/316
  • dd15v90qcd.pages.dev/171
  • dd15v90qcd.pages.dev/368
  • dd15v90qcd.pages.dev/129
  • dd15v90qcd.pages.dev/256
  • dd15v90qcd.pages.dev/44
  • 365 dni do sukcesu